Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 14:37
Reklama dotacje rpo
Reklama

Kubeł zimnej wody na głowy radnych

Janina Major, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska w UMiG w Gryfinie ostudziła wystąpienia radnych domagających się wyjaśnień i różnych zmian w systemie śmieciowym. Przypomniała podstawowe zobowiązania, jakie wynikają z nowej ustawy.

 Oto co mówiła naczelnik na ostatnim spotkaniu w Urzędzie Miasta i Gminy w Gryfinie.

 
Groźba kary
Gmina ma stać na straży porządku i poszanowania prawa. Nie można mówić o tym, że chce się utrzymywać system, który jest wadliwy. Zauważył to ustawodawca, który mówi, że trzeba to zmienić. Zauważała to Unia Europejska, która dała Polsce ostrzeżenie i dostosowanie się do przepisów. W tym roku jesteśmy po okresie sprawozdawczym za 2012 r., które to sprawozdanie i gmina musi składać do urzędu marszałkowskiego, a marszałek robi zbiorówkę i wysyła do ministerstwa. Inspektoraty ochrony środowiska dostały uprawnienia karania samorządów gminnych z tytułu nieprzestrzegania przyjętych normatywów i poziomu odzysku poszczególnych frakcji odpadowych. Nikogo nie interesuje w jaki sposób zostanie to zrobione i kto za to zapłaci.
 
Trzeba odzyskać połowę
System odbioru odpadów, który obowiązywał w poprzednim stanie prawnym dopuszczał składowanie odpadów na składowiskach mimo to, że ustawy zalecały prowadzenie segregacji, poziomy odzysków poszczególnych frakcji. Okazało się, że w skali kraju są to mierne procenty czy dziesiątki procenta realizacji tych zadań. Teraz dochodzą dodatkowe elementy systemu gospodarki komunalnej, której do tej pory nie było. Nie było wielu elementów, bo odpady w głównej mierze były składowane. My mieliśmy własne składowisko i na własnym składowisku unieszkodliwialiśmy te odpady przez składowanie i częściowo też segregację - to co umożliwiały nam możliwości techniczne. Dziś jest inaczej. Dziś mówi się jasno, że my musimy odzyskać w roku 2013 - czyli jeszcze w tym roku - co najmniej 50 procent odpadów z poziomu 1995 roku!
 
Śmieciowe „instalacje”
Aby pojechać do takiej instalacji i przetworzyć ją zgodnie ze standardami unijnymi, to za to trzeba zapłacić. Żadna instalacja, która została wybudowana chociażby ze środków unijnych przez inne samorządy bądź podmioty prywatne nie będzie instalacją działająca na zasadzie non profit. Ona ma obowiązek osiągać zyski i efekty ekonomiczne. I ma swoje ceny. To też musi być uwzględnione w systemie odbierania odpadów.
 
Co z bioodpadami
Można dzisiaj rozmawiać o różnicowaniu stawek za bioodpady. Ja się z tym zgadzam, ale jeśli stawki umożliwiałyby nam wprowadzenie kontroli i zastosowanie bonifikat. Dziś nie wiemy, czy stawki, które mają dać nam jakiś przychód z tej opłaty pozwolą nam na zapłacenie najniższej oferty. Kalkulacja jaka została zrobiona, była drobiazgowa. Te stawki nie były znikąd wzięte. Każda firma kalkuluje swoje koszty, więc ryzyko jest bardzo duże.
 
Przetarg pokaże
Nie możemy mówić dzisiaj, czy będziemy stosować bonifikaty, czy będziemy stosować ulgi, czy będziemy różnicować ceny, jeśli my nie wiemy ile tak naprawdę będziemy musieli zapłacić i jakie ceny najniższe będą dla nas dostępne. Bo tak naprawdę przetarg pokaże nam uwarunkowania rynkowe. I dopiero ten czas pozwoli nam na to, abyśmy mogli zebrać doświadczenia, przeanalizować poniesione koszty, system prowadzenia tej gospodarki. Wtedy dopiero można wystąpić z konstruktywnymi zmianami do tego systemu. Nie da rady na samym początku zrobić idealnego systemu, nie znając podstawowych elementów jakie będą funkcjonować. 
 
Przypomnijmy też, co mówiła pani naczelnik o śmieciach na wsi.
-Jeździliśmy po wioskach w ramach akcji informacyjno-edukacyjnej i uczestniczyliśmy - ja, pan Mariusz Tarka i kolega Krystian Kosiński - w tych zebraniach – mówiła Janina Major, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska. –Na zebraniach wiejskich (z przykrością to mówię) okazywało się, że ilości pojemników, które właściciele powinni mieć były za niskie. Pojawiały się osoby, które twierdziły, że w ogóle nie mają odpadów. Było tak, że był jeden pojemnik na 10 dorosłych osób w domu! Inne osoby otwarcie mówiły, że śmieci palą! Inni przekonywali, że nie mają żadnych śmieci. Jeśli mówimy o takich przypadkach, to jest tak, jak mówił pan Sawaryn – opłaty mogą wzrosnąć nawet o 300 procent. Ale czy te zachowania ludzi były zgodne z prawem, czy nie? -  dzieliła się swoimi spostrzeżeniami naczelniczka.
 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama