Jak to możliwe, że we wszystkich innych krajach UE rolnicy mogą sprzedawać żywność wytworzoną w domu bez zbędnych, wygórowanych przepisów sanitarno-higienicznych, bez ciągłych kontroli i kar, a polscy nie mogą? Nie mogą, bo wg. interpretacji polskich urzędników, przepisy UE na to nie pozwalają. Dlaczego urzędnicy, którzy powinni służyć polskiemu społeczeństwu i zadbać o to, aby Polacy mieli łatwy dostęp do dobrej jakości żywności od polskich rolników, już od kilku lat mówią "nie pozwolimy na to?!"
Ponad podziałami politycznymi w obronie dostępu do dobrej żywności od rolników stanęli posłowie PiS, Kukiz15 i PO podczas posiedzenia podkomisji do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników. Niestety Ministerstwo Rolnictwa pozostało na swoim sztywnym, skostniałym stanowisku jakie zajmuje od lat, twierdząc, że przepisy UE nie pozwalają na zmiany!
-Najistotniejszy jest problem przepisów sanitarnych i tu nie ma naszej zgody na stwierdzenie, że rolniczy handel detaliczny musi spełniać wymogi rozporządzeń 852/2004, 853/2004 i innych wspólnotowych aktów prawnych. Mała skala i ograniczenia ilościowe tej działalności są wystarczającym powodem zastosowania minimalnych przepisów sanitarnych, które zawarte są w rozdziale III załącznika II do rozporządzenia WE 852/2004. Te wymagania są też wystarczające w odniesieniu do produktów przetworzonych pochodzenia zwierzęcego w myśl punktu 13 preambuły rozporządzenia 853/2004 - mówiła Edyta Jaroszewska-Nowak, rolniczka, która przyjechała z daleka, podobnie jak wielu innych rolników w nadziei, że ich głos zostanie usłyszany przez posłów i urzędników.
Wygląda na to, że posłowie już zrozumieli, że powinni pomóc polskim rolnikom. Teraz urzędnicy muszą wykazać dobrą wolę i uznać, że wymogi zawarte w rozdziale III załącznika do rozporządzenia WE 852/2004 są wystarczające dla osiągnięcia celów w zakresie higieny żywności, w przeciwnym razie ustawa pozostanie martwa i stanie się kolejną porażką, podobnie jak ustawa PO-PSL.
-Ustawa proponowana przez stronę rządową jest zagmatwana i nakłada wygórowane restrykcje weterynaryjne, karne i fiskalne na rolnika. Proponowanie podobnych rozwiązań prawnych dla rolników, którzy produkują, przetwarzają i chcą sprzedać w sezonie małe ilości żywności, w porównaniu z tymi, których produkcja jest zdecydowanie większa, doprowadzi do dalszego niszczenia i upadku mniejszych gospodarstw rodzinnych - skomentowała Elżbieta Pilch, rolniczka która wytwarza smakowite sery.
-W przypadku sprzedaży bezpośrednio od rolnika należy przestać mówić o przetwarzaniu i produkcji, lecz nazwać to właściwie, mówić o wytwarzaniu żywności. Taki rolnik jest wytwórcą, rzemieślnikiem, tworzy żywność, używając swoich rąk. W związku z tym proponujemy derogację/wykluczenie tej małej wytwórczości rolniczej spod generalnych przepisów i kontroli zawartych w omawianej propozycji ustawy. Sprzedaż małych ilości żywności należy traktować jako bezpośrednie relacje między obywatelem a rolnikiem, tak jak ma to miejsce w innych krajach UE. Natomiast zamiast kontroli urzędnicy powinni składać wizyty rolnikom, aby im doradzić, co należałoby zmienić i poprawić... Takie podejście urzędników do rolników np. w Anglii spowodowało wspaniały renesans niepasteryzowanych serów twardych - mówiła Jadwiga Łopata z Małopolski, laureatka ekologicznego Nobla, właścicielka edukacyjnego gospodarstwa.
Fundacja ICPPC
Napisz komentarz
Komentarze