O lecznicy przy ul. Łużyckiej mówi się „ta za strażą”. Dobrze znają ją prawie wszyscy posiadacze zwierzaków. O panu doktorze Racinowskim już pisałam. Kontynuuje on zawodowe tradycje rodzinne i jest znaną osobą w Gryfinie.
Mój kot nie narzeka
Natomiast doktor Tomek Wawryniuk pojawił się w naszym mieście zaraz po studiach, a był to rok 1986. W okresie „zawirowań” panowie Racinowski i Wawryniuk otworzyli pierwszą prywatną lecznicę, która istnieją do dziś. O doktorze Tomku mówi się „dobry lekarz”. Co o nim myślą jego pacjenci? Nie wiem. Tej tajemnicy nie zgłębiłam. Mój kot w każdym razie nie narzeka. Uważa, że zdecydowanie jest lepiej aniżeli w ludzkiej służbie zdrowia.
Rodzina lubiąca zwierzęta
-Zaczynając pracę w Gryfinie, miałem obiecane mieszkanie. Niestety obietnica pozostała tylko obietnicą. Ożeniłem się. Żona mieszkała w Szczecinie, więc siłą rzeczy zamieszkałem kawałek drogi od Gryfina. Mam dwie wspaniałe córki. Jedna jest biologiem, druga studiuje prawo. Obie mają kompletnego „bzika” na punkcie zwierząt. Na moim „stanie” są jeszcze dwa psy - owczarek niemiecki i kundelek. Do kota się nie przyznaję. Kot o imieniu Franuś jest własnością mojej żony. Dzięcioł, który przez jakiś czas był lokatorem w naszym domu, po „wydobrzeniu” pofrunął w stronę lasu. Dlaczego nie pracuję Szczecinie? Siła przyzwyczajenia. Dobrze mi tu. Znam ludzi i ich zwierzaki - mówi doktor Wawryniuk.
A co z nowoczesnością?
-To nieprawda, że tylko w lecznicach wielkomiejskich jest sprzęt diagnostyczny. Nasz zakład jest jedyny na terenie powiatu, który posiada akredytację, czyli jest upoważniony do przeprowadzania badań pod kątem włośnicy. W naszym posiadaniu jest również bardzo nowoczesna aparatura służąca do badania krwi. Program tej aparatury przewiduje badania pod kątem np. nerek, prób wątrobowych czy cukrzycy. Istotnym jest również to, że wyniki są do uzyskania natychmiast. Niestety, owa aparatura od roku stoi w pokoju, bo nikt jej nie potrafi uruchomić. Obiecany przez serwis fachowiec się nie pokazał. Bardzo chcielibyśmy mieć w gabinecie rentgen. Niestety, na dobry nas nie stać. Jego koszt przerasta nasze możliwości. A z pomocą w przekazaniu dotacji jakoś się nikt nie spieszy. Jeżeli chodzi o usg, nie jest to taka prosta sprawa. Do obsługi aparatu potrzebna jest i wiedza, i praktyka. Czasem zdarza się tak, że opis usg przegrywa z doświadczeniem lekarza – dodaje pan doktor Tomek.
Kto wreszcie zbada krew
Lecznicę „za strażą” chwalą sobie właściciele swoich milusińskich. Czysto, zawsze otwarta, życzliwi lekarze, a to wszystko stanowi duży plus. Niestety, lecznice nasze (może wyjątek na „górce”) nowoczesnością nie grzeszą. Oczywiście doświadczenie jest bardzo ważne, szczególnie jeżeli nie zamienia się w rutynę. Jednak powiew nowinek czasem by się przydał. Dlatego nie bardzo rozumiem, dlaczego tak potrzebna supermaszyna do badania krwi stoi od roku bezużyteczna. Czyżby w okolicy chociażby Poznania nie było osoby, która mogłaby to „ustrojstwo” uruchomić? Pocieszająca jest jednak wieść, że może już niedługo…
TWS
Napisz komentarz
Komentarze