-Mówienie, że któraś firma zaniża stawki, bo z góry wie, że będzie miała roboty dodatkowe, jest nieadekwatne do rzeczywistości. Co do firm gryfińskich, żeby wykonać jakieś zadanie, to trzeba wystartować w przetargu. Firmy gryfińskie nie uczestniczyły w przetargu na nabrzeże i w przetargu na strefę przemysłową. Te zarzuty, mogę domniemywać, dotyczą mniejszych zadań, jak remonty świetlic – powiedział burmistrz Henryk Piłat.
Diabeł tkwi w… robotach dodatkowych
Przy gryfińskich inwestycjach często okazuje się, że trzeba wykonać roboty dodatkowe, a te nie wymagają dodatkowego przetargu.
-Przy ocenie, czy dana praca jest robotą dodatkową, uczestniczy cały sztab ludzi, jest inżynier kontraktu, są specjaliści - inspektorzy różnych branż i projektant – tłumaczy burmistrz Henryk Piłat.
Przewodniczący Rady Miejskiej w Gryfinie Mieczysław Sawaryn twierdzi, że tego typu prace pojawiają się zbyt często i społeczeństwo nie jest o tym na bieżąco informowane.
-Jest oczywiste, że nie zawsze wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, ale niestety firmy gryfińskie, które kładły kanalizację na ul. Jana Pawła II czy na ul. Rapackiego dzisiaj już tych prac nie wykonują, bo nigdy nie mogły wygrać żadnego przetargu w Gryfinie. Natomiast jeśli pojawiają się roboty dodatkowe i Rada Miejska w Gryfinie ma uchwalać zmianę budżetu, żeby za te prace zapłacić, to ja chciałbym od pana burmistrza partnerskiej rozmowy z odpowiednim wyprzedzeniem, kiedy te prace się pojawią i poinformowanie o tym Rady – uważa Mieczysław Sawaryn.
Nie wszystko jest przewidywalne
-Każdy z nas wykonywał kiedyś remont mieszkania czy domu i miał zaplanowaną kwotę, jaką wyda na ten remont. Jednak w trakcie prac wychodzą sprawy, których nie przewidział projektant. Zawsze wynikną jakieś okoliczności, że koszty, które są zaplanowane, się zwiększą – uważa burmistrz Henryk Piłat.
Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Gryfinie Paweł Nikitiński uważa, że takie wyjaśnienie to za mało.
-Firmy gryfińskie ledwo funkcjonują, więc może nie ma się co dziwić, że nie startują do przetargów na wielką skalę - mówi Paweł Nikitiński. -Chciałbym przypomnieć taką udaną inwestycję budowy ul. Mieszka I i innych. Przypominam, jak postępowali przedsiębiorcy, którzy zamierzali wówczas przystąpić do przetargu. Zadawali gminie Gryfino pytania. Zadali jedno, moim zdaniem kluczowe pytanie, czy gmina Gryfino zamierza zmienić zakres prac, a zamiana zakresu prac oznacza ich rozszerzenie lub zawężenie. Prace zostały zawężone, a kwota została ta sama i na tym polega problem. Jak ktoś ma wygrać przetarg, jeżeli pyta o to, czy będzie zmiana zakresu prac, otrzymuje odpowiedź nie żeby np. skalkulować wymianę rurociągu deszczowego w ul. Łużyckiej, której nie dokonano, bo nie uzgodniono z GDDKiA zajęcia pasa, nie wycięto drzew itd., a to było w specyfikacji. Przecież ktoś kto kalkuluje te prace, musi to uwzględnić. Mnie zastanawia, dlaczego wówczas doszło do zmiany tego zakresu i dlaczego nie doszło do zmiany ceny – dywaguje wiceprzewodniczący.
Jak wygląda proces inwestycyjny
Oto jaką wykładnię dał burmistrz Gryfina Henryk Piłat. Powiedział: -Cały proces inwestycyjny rozpoczyna się od sporządzenia projektu. Żeby wykonać projekt, trzeba wykonać pewne badania i normy określają przy jakich inwestycjach, w jakiej siatce wykonuje się odwierty, jak bada się grunt, jakie są warunki wykonania danego zadania. Na tej bazie projektant opracowuje projekt i projekt jest przedstawiany w starostwie w celu uzyskania pozwolenia na budowę. Projekt zawiera dane techniczne, jak również stronę ekonomiczną całego zadania. Na bazie tego projektu jest przeprowadzany przetarg, w którym określa się jakie zadania należy wykonać i za jaką kwotę. Specyfikację przetargową otrzymują wszystkie firmy, które ubiegają się o to zamierzenie. W przetargu na park przemysłowy i na nabrzeże oferty nie złożyła żadna firma gryfińska. Na bazie tych samych warunków, tej samej specyfikacji firmy składają swoje propozycje za jakie kwoty wykonają dane zadanie i przystępujemy do realizacji zadania. Realizujemy zadanie i firma tak samo jak burmistrz pilnuje, czy dane zadanie było ujęte w specyfikacji, czy nie było. Jeżeli nie było ujęte w SIWZ, co musi potwierdzić inżynier kontraktu i projektant, wykonawcy należy się dodatkowe wynagrodzenie. W swoich ofertach oferenci podają stawki jeżeli wystąpią roboty dodatkowe według jakich stawek będzie kalkulowana praca sprzętu, roboczogodzina i te roboty będą rozliczane. Wszyscy mają te same warunki przy startowaniu w przetargu. Przy inwestycjach z robotami ziemnymi, posadowieniem, fundamentowaniem często okazuje się, że siatka badań, jaka była przyjęta i jest zgodna z normą, przy projektowaniu nie wychwyciła wszystkich utrudnień w zakresie posadowienia danych budowli.
Napisz komentarz
Komentarze