Kraków jest miastem o specyficznej atmosferze. Wąskie uliczki. Rynek. Kościół Mariacki. Na każdym kroku kłania się historia. Ma się wrażenie, że z kościelnych murów przenikają pieśni. Miasto jest pełne obcojęzycznych grup. To chórzyści, którzy przyjechali na festiwal. Są z Japonii, Macedonii, Singapuru, Czech, Niemiec, RPA i Słowenii. Oprócz zespołów zagranicznych, są polskie. Wszystkie z dużych miast. Wrocław, Bydgoszcz, Łódź, Warszawa. Tylko my z niedużego miasteczka – Gryfina. Atmosfera bardzo serdeczna i przyjazna. Wszyscy się uśmiechają. Niestety pogadać - ze względu na barierę językową - nie było można. Otaczała nas egzotyka, inna kultura. Inne umiejętności. W sobotę byliśmy oceniani przez międzynarodowe jury. Koncerty w kościołach brzmiące w dziwnych dla nas językach robiły naprawdę duże wrażenie. Większość wykonywanych utworów była pieśniami adwentowymi. Mieliśmy okazję słyszeć kolędy brzmiące zupełnie nie po „naszemu”. Na pewno mieliśmy tremę. Gdy ogłoszono wyniki, radość była ogromna. Na tyle chórów - ponad dwadzieścia - otrzymujemy trzecie miejsce! Trudno było uwierzyć. Pierwsze miejsce zdobyli Japończycy. Oni byli niesamowici. Tego się nie da opowiedzieć. To trzeba usłyszeć. Wykonanie tak różne od naszego. Oni byli rewelacją festiwalu. Każdy zespół był inny. Niepowtarzalny. Koncert galowy w kościele Mariackim, w którym udział wzięły nagrodzone zespoły robił niesamowite wrażenie. Dla słuchających, jak również dla wszystkich wykonawców, było to wielkie przeżycie. Wróciliśmy do domu. Jesteśmy dumni, że chór nasz, zwyciężył tyle innych bardzo dobrych chórów. Cieszymy się, że promujemy nasze miasto, że dzięki naszemu sukcesowi o Gryfinie usłyszą w świecie. Mamy nadzieję, że usłyszą o tym mieszkańcy, jak również nasze władze zajmujące się kulturą.
Mamy również nadzieję, że nasze władze łaskawszym okiem popatrzą i docenią zespoły oraz osoby promujące Gryfino nie tylko w kraju, lecz również za granicą. Myślę, że warto od czasu do czasu ich posłuchać i z nimi porozmawiać.
Relację z Krakowa przekazała mi pani Ziuta Łodykowska.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze