Brać kupiecka stawiła się w bardzo licznym gronie. Przyszli walczyć o swoje stanowiska pracy i o przetrwanie dla swoich rodzin. W przemówieniu Aleksandra Wojnicza, jak i w późniejszych wypowiedziach handlowców najistotniejszym problemem jest lokalizacja nowego targowiska. Uważają, że ta proponowana obecnie przez UMiG nie spełni ich potrzeb. Druga sprawa to ograniczona powierzchnia, która w żadnym wypadku nie pomieści obecnych użytkowników rynku. Nie mogą również wyrazić zgody na proponowane małe „boksy”, które nie tylko nie pomieszczą towaru, ale także kupującym nie dadzą żadnej możliwości jego obejrzenia. Kupcy mają pretensje, że nie mieli możliwości przedyskutowania propozycji urzędu. Uważają, że rynek musi być w każdym mieście i ma służyć ludziom.
Burmistrz, zwracając się do kupców powiedział, że projekt jest już zrobiony, zapłacony i o żadnej innej lokalizacji mowy być nie może. Weźmie jednak pod uwagę sugestie handlowców w sprawie obniżenia dotychczasowych opłat. Zapewnia również, że wszyscy handlujący mieszkańcy Gryfina otrzymają stanowiska na nowym rynku.
Radny Paweł Nikitiński zauważył, że dyskusja na temat przeprowadzki, którą burmistrz przewiduje w II kwartale 2014 r. jeszcze się nie skończyła. Natomiast Ewa De La Torre uważa, że tak na zlikwidowanie starego rynku, jak i na otwarcie nowego potrzebna będzie uchwała rady w związku z rozwiązaniem starych i zawarciem nowych umów. Niestety, sprawa nie jest prosta. Obie strony mają swoje racje. Proponowane przez kupców tereny albo nie mieszczą się w planach zagospodarowania przestrzennego, albo w planach urzędu. Faktem jest, że już w chwili obecnej liczba klientów na rynku drastycznie spada, a przeniesienie go w mało atrakcyjne miejsce stanie się rzeczywiście problemem dla właścicieli obecnych stanowisk. Dla dobra obu stron jakiś kompromis należy wypracować.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze