Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
sobota, 2 listopada 2024 19:29
Reklama
Reklama

Malarskie pasje pani Jadzi

Na brak punktów fryzjerskich Gryfino narzekać nie może i nie powinno. Niemal gdzie się obrócisz, wita cię już nie tyle zakład fryzjerski, co salon fryzjerski oferujący całą gamę dodatkowych usług. Dlaczego więc, od lat unikając wszelkich usług fryzjerskich, zwróciłam uwagę na zakład pani Jadwigi Martinki? Otóż dlatego, że oprócz możliwości uczesania włosów (nie moich) można w nim podziwiać… wiszące na ścianie obrazy namalowane przez właścicielkę, która swoją pasję odkryła po przejściu na emeryturę, zainspirowana przez swoją córkę.
 Pani Jadwiga przyjechała do Gryfina w 1983 roku.  Otworzyła zakład, zdobywając  sympatię gryfinianek. Podobnie jak wielu z nas ze zdziwieniem przyjęła fakt, że czas minął jak z bicza strzelił i czas przejść na emerytuję. Fakt ten nie tylko nie oznaczał zakończenia pracy, ale zaowocował odkryciem nowej – bo malarskiej pasji.
-W zawodzie pracuję ponad  czterdzieści lat. Kocham swoją pracę i dopóki starczy mi sił (bo chęci nie zabraknie mi nigdy) będę pracowała. Praca daje mi wiele radości i umożliwia kontakt z wieloma osobami. Do malarstwa namówiła mnie córka, która również maluje. Obie jesteśmy samoukami. Obie staramy się zdobywać wiedzę. Nie mam odwagi malować z natury, więc kopiuję to, co mi się podoba. Od kiedy jestem na emeryturze, mam za mało czasu, ale na pewno postaram się uczestniczyć w jakimś kole, które pomoże wzbogacić moją wiedzę o sposobach malowania. Na razie staram się „uchwycić” swój styl. Maluję farbami akrylowymi, będę próbowała olejowymi, ale na wszystko musi przyjść pora – mówi pani Jadwiga.
 
Warto się zastanowić, czy dałoby się znaleźć coś wspólnego miedzy fryzjerstwem a malarstwem. Pani Jadwiga uważa, że wiele. 
– Malarstwo jest sztuką, ale ułożenie bardzo często pięknej fryzury również jest sztuką. Dobranie uczesania do urody klientki to również sztuka. Gdyby tak nie było, to panie same by się czesały. Drugą sprawą jest umiejętność mieszania farb, dobierania potrzebnych i właściwych kolorów. Toż to czasem sama poezja, nie tylko malarstwo  - dodaje pani Jadwiga.  I to prawda. Nieważne czy obraz jest lepszy, czy gorszy. Nie każdy rodzi się Kossakiem czy Gierymskim. Ważne, żeby każda praca, tak zawodowa jak i ta wykonywana w wolnym czasie, dawała satysfakcję i  zadowolenie. Pani Jadwiga oprócz tych dwóch miłości ma jeszcze jedną – kocha dzieci. Chciałaby pomóc wszystkim potrzebującym. Na razie pomaga zaadoptowanemu przez siebie i swoją córkę małemu dwunastoletniemu chłopcu Ronaldowi Mugistowi z  Ugandy. Adopcja jest na odległość, więc może nigdy nie zobaczy młodego człowieka. Ale satysfakcja, że dzięki nim dziecko może się uczyć, jest ogromna.
TWS

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama