Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
sobota, 2 listopada 2024 15:29
Reklama
Reklama

O czym kupcy radzili

„A na rynku w dzień targowy takie toczą się rozmowy.....”. Oj, toczą się, toczą i na rynku, i między rynkiem a urzędem. Handlowcy uważają, że należy im się większe zainteresowanie, urząd - że burmistrz ma nie tylko targowisko na głowie. Gdzie jest racja? Pewnie, jak mówi mądre powiedzenie, prawda leży pośrodku. A ty co sadzisz na ten temat? - weź udział w sondzie.
Temat rynku będzie powracał tak długo, dopóki obie strony nie znajdą jakiegoś rozsądnego dla obu stron rozwiązania. W piątek kupcy spotkali się żeby zadecydować  w sprawie swego być albo nie być. Są  niezbyt zadowoleni z propozycji burmistrza dotyczącej nowej lokalizacji targowiska. Twierdzą, że miało być inaczej. 
Za mało i za daleko
Obecnie proponowana powierzchnia jest zdecydowanie za mała, jest również dość daleko. Kupcy uważają, że targowisko ma służyć ludziom, więc powinno być  usytuowane w dogodnym miejscu. Lokalizacja ważna jest tak dla sprzedających, jak i kupujących. Z wypowiedzi właścicieli wynika, że już dziś - kiedy klienci mają rynek pod nosem - bywają dni, kiedy przez bazar przewija się niewiele osób, a zarobek często ledwo starcza na opłaty i utrzymanie rodziny. Daje się to niestety zauważyć w całym handlu.
Stoły zamiast straganów
Następna sprawą, która niepokoi handlowców to proponowana wielkość obszaru pod targowisko. Jest zdecydowanie za mała, żeby wszyscy pomieścili się w halach ze swoimi obecnymi stanowiskami. Stołów-straganów, które są obowiązkowe na każdym rynku, nie biorą w ogóle pod uwagę.
–Jestem już niemłody. Nie dam rady stać na mrozie czy deszczu - mówi jeden ze sprzedających.
Zaniepokojona jest również pani Wanda mająca dość duże stoisko:
- Obecnie mam powierzchnię ponad  30 m, gdybym chociaż tam dostała 20 m. Ale propozycje są od 10 do 20 metrów.
Specyfika handlu
Kolejna sprawa - rynek to handel otwarty.
-Klient wchodzi i wszystko ma widzieć. A jak będzie w proponowanych  halach? Nie wiadomo - mówi pani Ewa.
Każdy ma swoją wizję i koncepcję. Trudno będzie pogodzić wszystkich. Ostatnie zebranie było głośne z glosami rozsądnymi i mniej wyważonymi. Padało wiele gorzkich słów pod adresem urzędu. I jak to często bywa wśród Polaków - pogadali, ponarzekali i się rozeszli. Przedstawiciel kupców Aleksander Wojnicz dał propozycję złożenia wniosku o sesję nadzwyczajną, gdyby tego wymagała konieczność. Nasuwa się dość prosty wniosek: z próżnego i Salomon nie naleje, ale z obietnicami należałoby być ostrożniejszym, żeby nie wyszło, iż słowa rzuciło się na wiatr.
TWS

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama