Pies towarzyszy człowiekowi od wieków. Podobno był drugą zwierzęcą istotą, którą udomowił praczłowiek. O bezgranicznej i bezkrytycznej psiej miłości oraz przywiązaniu napisano już tomy. W świecie zwierzęcym , podobnie jak w ludzkim, istnieje żal, tęsknota, radość i smutek, i aż dziw bierze, że najmądrzejszy z ssaków – człowiek - nie zawsze to dostrzega. Człowieku, nie masz obowiązku kochania całego świata, ale masz obowiązek dbać o to co przygarnąłeś, otoczyć opieką i szacunkiem, bo jest to część przyrody, wśród której żyjemy i część naszego życia. Nie masz prawa porzucać żadnego zwierzaka tylko dlatego, że ci się znudził lub wyjeżdżasz na wakacje. Zawsze jakieś rozwiązanie się znajdzie. Schroniska są przepełnione, nie skazuj więc swego psa czy kota na coś, czego sam nie chciałbyś doświadczyć. W Gryfinie schroniska nie ma i jak mówi naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Nina Major - na razie nie ma szans. Gmina zobowiązana ustawą o ochronie zwierząt robi stosunkowo dużo. Każdego roku Rada Miejska przyznaje dotację, która wykorzystywana jest na walkę z bezdomnością zwierząt, na zmniejszenie populacji poprzez sterylizację i kastrację wolno żyjących zwierząt, utrzymywanie kojców, opłatę za psy wywożone do schroniska w Szczecinie. Opieka weterynaryjna oraz karma rozdysponowywana przez wolontariuszy również kosztuje. Obecnie przygotowywany jest kosztorys jeśli nie na wymianę kojców, to na pewno na ich remont.
Wiadomość o remoncie kojców z radością przyjęła Aneta Kosecka, była wolontariuszka, a obecnie pracownica PUKU , opiekunka i dobry duch psiaków przebywających w kojcach.
Jest siedem kojców, w każdym są dwie budy. Jedno pomieszczenie przeznaczone jest dla maluchów i suk ciężarnych. Na widok zbliżającego się człowieka psy podnoszą wielki rwetes. Każdy chce wyszczekać swój ból, żal, a czasem słuszny gniew. W oczach każdego z nich tli się jeszcze iskierka nadziei.
- Każdy z tych psiaków miał gdzieś swój kąt, swój dom i swego człowieka. Tylko czy można nazwać człowiekiem kogoś, kto traktuje zwierzaka jak rzecz? Jest mi trudno przyzwyczaić się do okrucieństwa i braku człowieczeństwa. To jest amstafka, jej „pan” przywiązał ją do drzewa i odszedł, nie mając zamiaru powrócić. Cieszy się jak szalona na widok wolontariusza Piotra, studenta politechniki. Przychodzi i wyprowadza ją na spacer - powiada pani Aneta. -Pomoc wolontariuszy jest nieoceniona. Pomagają sprzątać kojce, wyprowadzają psy na spacer, szukają zastępczych domów i dają choć trochę radości skrzywdzonym przez człowieka czworonogom. Nigdy ani ja, ani tysiące ludzi nie zrozumieją okrucieństwa wobec zwierząt - dodaje p. Aneta. Tak niewiele potrzeba żeby pomóc naszym „braciom mniejszym”. Często wystarczyłoby słowo z ambony, odpowiedni paragraf z sali sądowej i nieprzeszkadzanie tym, którzy pomagają.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze