Wypadek, który mnie bardzo przejął, wydarzył się 15 sierpnia 2023 r. Pomoc kuchenna poszła do pracy w DPS na pierwszą zmianę. Okazało się, że sama ma ugotować obiad dla 80 osób. Nikogo nie miała do pomocy, mimo że sama jest pomocą kucharza.
Z tego co wiem, bardzo się spieszyła aby sprostać zadaniom. Spiesząc się, w pewnym momencie poślizgnęła się i wpadła jedną nogą do gara z wrzątkiem stojącym na podłodze. Ona poleciała na plecy i gorąca woda się jeszcze na nią wylała.
Z tego co wiem, to kobieta pół godziny głośno krzyczała o pomoc i nikt nie przyszedł. Była jednak na tyle przytomna, że zdarła z siebie ubranie. Podobno na plecach razem ze skórą. Miała poparzone całe plecy od góry do samego dołu.
Wzywała pomocy. Po pewnym czasie dotarła do smartfona i wezwała kierowniczkę. Ta przyszła po pewnym czasie.
Gdy po kilkudziesięciu minutach przyszła kierowniczka, to dopiero wezwano pogotowie. Wtedy przyszła też pielęgniarka. I to mnie bulwersuje, bo miała powtarzać kilka razy, że ona słyszała wołanie o pomoc, ale myślała że to ktoś z pensjonariuszy i to zignorowała. To ja tego naprawdę nie rozumiem. Uważam, że tym bardziej powinna pójść. A tak przez kilkadziesiąt minut nie miał jej kto pomóc.
Poszkodowana jest w szpitalu w Gorzowie. Podobno mają jej przeszczepiać skórę w szpitalu specjalistycznym w Gryficach.
I jeszcze jedna sprawa. Z tego co słyszałem, to już z DPS mieli dzwonić i powiedzieć że załatwią odszkodowanie. Czy to nie dziwne? Czy nie próbuje się wywrzeć jakiegoś nacisku?
czytelnik
Napisz komentarz
Komentarze