Rodzinny dom, dom dzieciństwa. Pani Urszula starała się odtworzyć wnętrze kuchni i pokoju w najdrobniejszych szczegółach... To były lata pięćdziesiąte – sześćdziesiąte. Piec kaflowy, stół, a wokół niego krzesła. Tapczan, maszyna do szycia. W kuchni pralka. Koszyk wiklinowy pod stołem. Rondel, łyżka, żyrandol, a wszystko jak za dawnych lat, tylko wykonane w mikroskopowych modelach. Zupełnie jak mieszkanko dla Calineczki.
Pani Ula już od dzieciństwa lepiła, szyła, kleiła i jak widać ta rękodzielnicza pasja pozostała do dziś. Chciała do współpracy namówić siostrę, niestety nie udało się. Siostra tylko kibicuje.
Do wykonania tych cudeniek może przydać się wszystko. Wykałaczka, skrawek blaszki, śrubka od zegarka, koralik czy specjalny gips. Ogrom wyobraźni i włożonej pracy. W patrzących na ten w miniaturze, jak w kadrze zatrzymany czas, budzi się podziw dla artystki, jej talentu i cierpliwości.
Oprócz tych milimetrowych cudeniek artystka szyje i projektuje kostiumy dla uczestników festiwalu muzyki gotyckiej, który odbywa się w Bolkowicach. Tworzy udziwnione torebki. Udziwnione, bo z winylowych płyt. Przed przystąpieniem do wykonania poszczególnych prac wszystko zostaje narysowane. Malować jeszcze nie próbowała. Łakomczuchom pani Urszula „produkuje” domki z piernika, które (mam nadzieję) nie zostają zjedzone. Są przecież takie śliczne!
Urszula Kwietniewska-Łacny jest rodowitą gryfinianką. Nic więc dziwnego, że wystawa wzbudziła tak wielkie zainteresowanie. Goście z ciekawością oglądali również prezentowane drzewo genologiczne.
Były kwiaty, gratulacje i uściski. Studenci UTW, pedagodzy, władza samorządowa i niemal prawie w komplecie GDK.
Wystawa czynna do 10 listopada, informacje tel. 914162803 lub 662566480 - dla grup zorganizowanych.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze