A na placu same dobrze wychowane psy. Nawet żadnych większych szczekających awantur nie słychać. Nie bardzo można się dopatrzeć kto jest bardziej spotkaniem przejęty - psy czy właściciele. Program imprezy przebogaty.
Turniej wiedzy oczywiście o psach. Konkurs rysunkowy – temat wiadomy. Można również - malując buzie - upodobnić się do swego pupila. Czasem podobieństwo daje się zauważyć nawet bez malowania;)
A co psiaki? Pokaz psów rasowych i nierasowych. Pokaz psich umiejętności. Latające psy. Prezentacja psa i właściciela. I wiele innych ciekawostek. Pani Jola nie odrywała od ust mikrofonu. Radziła jak karmić i jaką karmą. Opowiadała o prezentujących się rasach. Mówiła o obowiązku i odpowiedzialności jaką bierze człowiek, przyjmując do swego domu psa lub jakiekolwiek zwierzę. Przypominała o bezmyślności i okrucieństwie tego, który mieni się niemal panem tego świata.
Psie towarzystwo maszerowało przed sceną na ogrodzonym terenie, prawie jak na prawdziwej wystawie. To jeszcze nie wystawa, ale jak najbardziej profesjonalnie zorganizowany pokaz. Psiaki otrzymywały dyplomy i upominki. Najbardziej dumne ze swoich podopiecznych były dzieciaki. A „usterki”? Coś tam może i było.
Przy stanowisku z kosmetykami Kasia Żelech poprawiała fryzury. Jeszcze tylko trochę lakieru i już ok. Hesię Janusz Janiszewski po raz pierwszy wprowadza w wielki świat. Natomiast piękny briad Tamir pana Roberta ma minę „podziwiajcie mnie”. Malutki ratlerek Pedro rozgląda się czy nie dałoby się upolować przy okazji jakiegoś gryzonia. A Beti pani Sylwii wyraźnie chce do domu na „mała czarną”. Dwa przepiękne nowofundlandy rozglądają się za wodą, a ogromny dog niemiecki z góry spogląda na dwa bigle Pako i Hanę pani Andzeliki. Jamniki, kundelki, poważne owczarki, roześmiana mordka white teriera i wiele, wiele innych.
Nie dam rady, choć bardzo bym chciała o wszystkich napisać. Sporo znajomych, ale zabrakło mi parę ogonków. Nie zauważyłam pięknych owczarków pana Stanisława, miniaturowych coli pani Basi, nie pokazała się jamniczka pana burmistrza i nowy prześliczny nabytek doktor Beaty. Nie było również bigielki Ewy i Mietka oraz wielu innych.
Czy impreza się udała? Nie było osoby (a ludzi było naprawdę dużo), która byłaby niezadowolona.
– Świat bez zwierząt? - to chyba żart. One bardzo często nadają jakiś sens życiu. A dla samotnych to często jedyny towarzysz – podkreśla pani Grażyna.
Kajtek nie ma pieska, tylko kotka Pusia, ale kocha wszystkie zwierzęta. Prawie wszyscy pytani uważają, że takie imprezy powinny odbywać się każdego roku. Powinny przypominać każdemu z nas, że jesteśmy ludźmi, a to zobowiązuje.
Ogromne brawa dla organizatorów. Pogoda piękna. Machające ogonki radośnie, ale nie wszystkie. Pani Kasia Żelech przed sceną pokazuje dwa bezdomne psiaki. Są na razie w jej psim hotelu, ale co dalej? U Kasi zawsze jakieś biedy znajdą swój dom.
Ewa Kurkowska często w swoim domu gości psie i kocie biedy. Ale nie zawsze wielkie serce może pomieścić wszystkie nieszczęścia, dlatego wraz z panią Anetą z „Kojca” prosi: kto przyjąłby Misia? Jest już psem niemłodym, ale tak bardzo marzącym o własnym kącie w czyimś serdecznym domu. Długo czeka i jeszcze tli się w nim nadzieja, że może jutro św. Franciszek podeśle jakiegoś dobrego człowieka.
Proszę Państwa, ja liczę bardziej na Was. Liczę na to, że ktoś przygarnie Misia. To ten psiak z niebieską apaszką na szyi. A te dwa z Kasią i jej córką, pod sceną, to też do adopcji. Proszę, pomyślcie o Misiu. To tylko ktoś z was może mu pomóc.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze